Szłam Nowojorskim chodnikom paląc
papierosa. Klnąc w myślach, że jak co ranek, zaspana chodzę do
pracy- baru. Pracuję jako barmanka. Absurd... moi rodzice zarabiają
po kilkanaście tysięcy miesięcznie na koncie mają spokojnie ponad
milion euro a ja popierdzielam o 10 rano do baru. Rodzice chcą mnie
w ten sposób ukarać za moje zachowanie. Jak to oni powiedzieli
jeżeli potrafię upijać się do nie przytomności, spędzać noce
na izbie wytrzeźwień, brać narkotyki to potrafię również
pracować. Co jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Jestem kiepska
w tej pracy nic mi nie wychodzi. Nie umiem nawet wymówić połowy
nazw tych drinków a o zrobieniu to nawet nie wspomnę. Zazwyczaj jak
klienci chcą abym im coś zaproponowałam polecam im specjalność
zakładu „wódkę”.
Właśnie wchodziłam do baru. Był
zupełnie pusty a za ladą stała już Marcela. Marcela była moją
dobrą koleżanką z pracy. Zawsze chroniła mnie przed szefem jak
się spóźniałam lub po prostu nie przychodziłam. Była tutaj
jedyną osobą która mnie nie podkablowała. Wszyscy inni to od razu
lecieli na skargę do szefa bo wiedzieli, że dostaną za to
wynagrodzenie.
-Cześć Marcela. -przywitałam się z
dziewczyną całusem w policzek.
-Hej. Ale ty śmierdzisz tymi
papierosami. -śmiesznie skrzywiła się dziewczyna.
-Spoko wezmę gumę, jak tak bardzo Ci
przeszkadza.
Wchodząc na zaplecze rzuciłam torebkę
z krzesło a z kieszeni wyciągnęłam miętową gumę i poszłam do
dziewczyny. Z rana zawsze jest spokojnie. Dopiero gdzieś tak o
godzinie 15 ludzie zaczynają się schodzić i zaczyna się urwanie
głowy. Na szczęście z Marcelą mam układ, że ona robi różnego
rodzaju drinki, napoje itp. a ja latam z tacą i podaję je ludzie.
Gorzej robi się o godzinie 20 kiedy to ludzie jak pszczoły na widok
miodu zlatują się baru.
-Borze czemu ich dzisiaj tak wiele?!
Jak byśmy dzisiaj wódkę rozdawali za darmo.
Marcela się głośno roześmiała.
-Przecież dzisiaj jest piątek i
młodzież ma wolne od szkoły. To chcą się upić. Powinnaś coś o
tym wiedzieć. -Marcela poruszała zabawnie brwiami przy czym
szturchała mnie łokciem.
-Taa... a ja zamiast się upić to
latam z tą tacą koło jakiś śmierdzących ludzi.
-Poczuj się tak jak inni latają koło
Ciebie.
-Ja chociaż nie śmierdzę... chyba.
-Ha ha. Dobra bierz te drinki i leć.
Dziewczyna położyła mi 6 drinków na
tacę a ja poszłam z nią pomału tak aby ich nie rozlać. Podeszłam
do stolika gdzie było 3 chłopaków i 3 dziewczyny. Byli już nieźle
nawaleni. Zaczęłam stawiać drinki na ich stolik a jeden bezczelnie
patrzył się mi w biust. Spiorunowałam go spojrzeniem, na co ten
uśmiechnął się do mnie cwaniacko. Odpowiedziałam mu tym samym
uśmiechem. Trzymając ostatniego drinka zamiast położyć go
grzecznie na stoliku to ja wzięłam go i jego całą zawartość
wylałam na chłopaka która gapił mi się w biust. Ten zaskoczony
całą tą sytuacją podskoczył i zaczął na mnie kląć. Ja
wydałam z siebie tylko Ups... obróciłam się na pięcie i poszłam
do baru. Na moje ogromne nieszczęście całą tą sytuację widział
mój szef.
-No to już po mnie. -powiedziałam pod
nosem.
Złapał mnie gwałtownie za rękę i
zaczął mnie szarpać.
-Co ty sobie do jasnej anielki
wyobrażasz?! Że możesz tak bezkarnie oblewać klientów piciem?!
Co w ciebie dziewczyno wstąpiło?! -krzyczał, krzyczał i jeszcze
raz krzyczał. Nie miałam najmniejszego zamiaru już tego słuchać
ale, żeby nie pogorszyć swojej sytuacji patrzyłam na
rozwścieczonego właściciela lokalu.
-A teraz idź go przeprosić! -rozkazał
mi szef.
Bez jakich kol wiek uwag podreptałam
do stolika przy którym siedział ten chłopak.
-Przepraszam.- powiedziałam do mokrego
chłopaka
-Przepraszam? Wiesz ile te ciuchy
kosztowały?!- chłopak zaczął krzyczeć i wymachiwać rękoma.
-Jeżeli chcesz to mogę Ci oddać za
nie kasę.
-Ta bo taką durną kelnereczkę jak ty
na to stać. -powiedział kpiąco.
Zacisnęłam mocno zęby aby nie
powiedzieć czegoś czego pożałuję, chociaż w głowie chodziło
mi dużo obelg na tego kretyna.
-No to, niestety zdziwię Cię. Ale
stać mnie aby oddać Ci pieniądze za zniszczone ubrania tylko
powiedz ile.
Chłopak zrobił zaciekawioną minę i
powiedział cenę.
-Cztery tysiące.
Zmierzyłam jego od góry do dołu
robiąc przy tym zaciekawioną minę.
-Coś nie tak? Nie masz tylu pieniędzy?
-zakpił ze mnie śmiejąc się na głos, po chwili dołączyli do
niego jego towarzysze.
-Ależ skądże, mam. Tylko pomyślałam,
ze będę musiała Ci dorzucić parę groszy na lepsze ubrania bo
cóż... te nie są zbytnio atrakcyjne...
Chłopak patrzy się na mnie jak na
idiotkę a ja poszłam na zaplecze i wzięłam do ręki torebkę.
Podeszłam do niego i wyjęłam kwotę którą ode mnie oczekiwał za
zniszczone ubrania. Położyłam pieniądze na stole i wyszłam z
baru zapalając papierosa, ze złości. Po chwili usłyszałam, jak
ktoś krzyczy za mną „Poczekaj” zignorowałam to i szłam dalej,
po chwili poczułam jak ktoś trzyma mnie za nadgarstek.
_________________________
No to jest pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał. Rozdział będę dodawać co kilka dni ; )
czytasz = komentarz
Ja już ci chyba wszystko powiedziałam na Twitterze. Jest bardzo fajnie, no, a resztę to wiesz. :) @Swaggy_Julia_
OdpowiedzUsuńhttp://julia-and-kin.bloblo.pl/ Zapraszam na bloga o Justinie.
Świetne ; ) Zapraszam do mnie : http://crazylifebaby68.blogspot.com/ . xoxo
OdpowiedzUsuń