czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 1


Szłam Nowojorskim chodnikom paląc papierosa. Klnąc w myślach, że jak co ranek, zaspana chodzę do pracy- baru. Pracuję jako barmanka. Absurd... moi rodzice zarabiają po kilkanaście tysięcy miesięcznie na koncie mają spokojnie ponad milion euro a ja popierdzielam o 10 rano do baru. Rodzice chcą mnie w ten sposób ukarać za moje zachowanie. Jak to oni powiedzieli jeżeli potrafię upijać się do nie przytomności, spędzać noce na izbie wytrzeźwień, brać narkotyki to potrafię również pracować. Co jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Jestem kiepska w tej pracy nic mi nie wychodzi. Nie umiem nawet wymówić połowy nazw tych drinków a o zrobieniu to nawet nie wspomnę. Zazwyczaj jak klienci chcą abym im coś zaproponowałam polecam im specjalność zakładu „wódkę”.
Właśnie wchodziłam do baru. Był zupełnie pusty a za ladą stała już Marcela. Marcela była moją dobrą koleżanką z pracy. Zawsze chroniła mnie przed szefem jak się spóźniałam lub po prostu nie przychodziłam. Była tutaj jedyną osobą która mnie nie podkablowała. Wszyscy inni to od razu lecieli na skargę do szefa bo wiedzieli, że dostaną za to wynagrodzenie.
-Cześć Marcela. -przywitałam się z dziewczyną całusem w policzek.
-Hej. Ale ty śmierdzisz tymi papierosami. -śmiesznie skrzywiła się dziewczyna.
-Spoko wezmę gumę, jak tak bardzo Ci przeszkadza.
Wchodząc na zaplecze rzuciłam torebkę z krzesło a z kieszeni wyciągnęłam miętową gumę i poszłam do dziewczyny. Z rana zawsze jest spokojnie. Dopiero gdzieś tak o godzinie 15 ludzie zaczynają się schodzić i zaczyna się urwanie głowy. Na szczęście z Marcelą mam układ, że ona robi różnego rodzaju drinki, napoje itp. a ja latam z tacą i podaję je ludzie. Gorzej robi się o godzinie 20 kiedy to ludzie jak pszczoły na widok miodu zlatują się baru.
-Borze czemu ich dzisiaj tak wiele?! Jak byśmy dzisiaj wódkę rozdawali za darmo.
Marcela się głośno roześmiała.
-Przecież dzisiaj jest piątek i młodzież ma wolne od szkoły. To chcą się upić. Powinnaś coś o tym wiedzieć. -Marcela poruszała zabawnie brwiami przy czym szturchała mnie łokciem.
-Taa... a ja zamiast się upić to latam z tą tacą koło jakiś śmierdzących ludzi.
-Poczuj się tak jak inni latają koło Ciebie.
-Ja chociaż nie śmierdzę... chyba.
-Ha ha. Dobra bierz te drinki i leć.
Dziewczyna położyła mi 6 drinków na tacę a ja poszłam z nią pomału tak aby ich nie rozlać. Podeszłam do stolika gdzie było 3 chłopaków i 3 dziewczyny. Byli już nieźle nawaleni. Zaczęłam stawiać drinki na ich stolik a jeden bezczelnie patrzył się mi w biust. Spiorunowałam go spojrzeniem, na co ten uśmiechnął się do mnie cwaniacko. Odpowiedziałam mu tym samym uśmiechem. Trzymając ostatniego drinka zamiast położyć go grzecznie na stoliku to ja wzięłam go i jego całą zawartość wylałam na chłopaka która gapił mi się w biust. Ten zaskoczony całą tą sytuacją podskoczył i zaczął na mnie kląć. Ja wydałam z siebie tylko Ups... obróciłam się na pięcie i poszłam do baru. Na moje ogromne nieszczęście całą tą sytuację widział mój szef.
-No to już po mnie. -powiedziałam pod nosem.
Złapał mnie gwałtownie za rękę i zaczął mnie szarpać.
-Co ty sobie do jasnej anielki wyobrażasz?! Że możesz tak bezkarnie oblewać klientów piciem?! Co w ciebie dziewczyno wstąpiło?! -krzyczał, krzyczał i jeszcze raz krzyczał. Nie miałam najmniejszego zamiaru już tego słuchać ale, żeby nie pogorszyć swojej sytuacji patrzyłam na rozwścieczonego właściciela lokalu.
-A teraz idź go przeprosić! -rozkazał mi szef.
Bez jakich kol wiek uwag podreptałam do stolika przy którym siedział ten chłopak.
-Przepraszam.- powiedziałam do mokrego chłopaka
-Przepraszam? Wiesz ile te ciuchy kosztowały?!- chłopak zaczął krzyczeć i wymachiwać rękoma.
-Jeżeli chcesz to mogę Ci oddać za nie kasę.
-Ta bo taką durną kelnereczkę jak ty na to stać. -powiedział kpiąco.
Zacisnęłam mocno zęby aby nie powiedzieć czegoś czego pożałuję, chociaż w głowie chodziło mi dużo obelg na tego kretyna.
-No to, niestety zdziwię Cię. Ale stać mnie aby oddać Ci pieniądze za zniszczone ubrania tylko powiedz ile.
Chłopak zrobił zaciekawioną minę i powiedział cenę.
-Cztery tysiące.
Zmierzyłam jego od góry do dołu robiąc przy tym zaciekawioną minę.
-Coś nie tak? Nie masz tylu pieniędzy? -zakpił ze mnie śmiejąc się na głos, po chwili dołączyli do niego jego towarzysze.
-Ależ skądże, mam. Tylko pomyślałam, ze będę musiała Ci dorzucić parę groszy na lepsze ubrania bo cóż... te nie są zbytnio atrakcyjne...
Chłopak patrzy się na mnie jak na idiotkę a ja poszłam na zaplecze i wzięłam do ręki torebkę. Podeszłam do niego i wyjęłam kwotę którą ode mnie oczekiwał za zniszczone ubrania. Położyłam pieniądze na stole i wyszłam z baru zapalając papierosa, ze złości. Po chwili usłyszałam, jak ktoś krzyczy za mną „Poczekaj” zignorowałam to i szłam dalej, po chwili poczułam jak ktoś trzyma mnie za nadgarstek. 
_________________________
No to jest pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał. Rozdział będę dodawać co kilka dni ; )
czytasz = komentarz   

2 komentarze:

  1. Ja już ci chyba wszystko powiedziałam na Twitterze. Jest bardzo fajnie, no, a resztę to wiesz. :) @Swaggy_Julia_
    http://julia-and-kin.bloblo.pl/ Zapraszam na bloga o Justinie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne ; ) Zapraszam do mnie : http://crazylifebaby68.blogspot.com/ . xoxo

    OdpowiedzUsuń